poniedziałek, 30 lipca 2012

Nie ma tytułu, bo mi się kurwa nie chce wymyślać! -.-

O wczorajszym wieczorze wolałbym zapomnieć. Pisałem z trzema fajnymi osobami. Każda mnie wkurzyła. W przypadku każdej z nich poszło o to samo: mój żart. A dokładniej (kolejność chronologiczna):

  1. Klaudia- znalazłem wczoraj fajny kawałek, mianowicie Beyonce feat. Shakira - Beautiful liar. Dla żartów napisałem, żeby do naszego spotkania nauczyła się tańca brzucha a potem mi potańczy ;p Ona wielkie larum bo nie jest Beyonce ani Shakira o.O 
  2. Dominika- czekała ode mnie na coś prawie miesiąc. Gdy to wczoraj dostała, nie usłyszałem słowa "dziękuję". Dopiero jak się upomniałem. Ale mój błąd to mi uświadamiała. Wkurwia mnie w ludziach taka postawa, że wytykają ludziom ich błędy, a swoich nie dostrzegają. Co jej wczoraj odbiło- nie wiem. Ale to nie było miłe :( Tym bardziej, że ona spośród tych trzech osób znaczy dla mnie najwięcej. Dlatego też jej imię jest napisane jaśniejszym czerwonym. Ale przez to, że znaczy dla mnie najwięcej, ona też najbardziej z nich trzech mnie wkurwiła -.-
  3. Monika- zboczony żarcik w formie tekstu i już źle, bo "czuje sie jak nie powiem kto" -.- 
Wnioski z wczorajszego wieczoru:

  1. Z dziewczynami strach żartować
  2. Z dziewczynami strach rozmawiać
  3. Uważać na każde słowo, każdy znak interpunkcyjny, częstotliwość uderzania w klawiaturę, szybkość pisania, akcent pisania (w piśmie nie ma akcentów) et cetera et cetera...
Pytanie wnioskowe: co tu zrobić jak dziewczyna zacznie zartować? o.O


No a dziś jestem wkurwiony, podczas 5-minutowego bycia na widoku na gg napisała do mnie jedna osoba, która też mnie wkurwiła. I skąd wszyscy się domyślamy, że jest to dziewczyna... Ten dzień jest beznadziejny -.-

sobota, 28 lipca 2012

33 stopnie, a mi zimno

No więc na dworze upały, a ja leżałem wczoraj pod kocem i drżałem z zimna. Miałem gorączkę 38,6 o.O Skąd ona się wzięła? Pojęcia nie mam. Ale dziś już jest tylko 37 :)
Poza tym od tygodnia mam gości. A to oznacza już tydzień bez fapania xD Jestem z siebie dumny ;p 

Mam problem z wyborem perfum. Jak dotąd szczególnie spodobały mi się 2 zapachy:

Które lepsze?

niedziela, 22 lipca 2012

Niemożliwe? A jednak!

No a jednak spotkanie się odbyło! Wczoraj podpowiedziała mi że jest bus. No i  busem zajechałem tam i miałem nim wracać. Spotkanie było fajne :) Wgl to mnie zaskoczyła ;p No i pogadaliśmy, a raczej ona dużo pogadała no i się zabrać busem chciałem ale przyjechał 10 minut wcześniej i odjechał nam przed nosem :D Ale brat zadzwonił czy po mnie przyjechać o.O Dziwne że on ostatnio taki opiekuńczy się zrobił... No ale cóż, pozwoliłem i przyjechał :D Odprowadziła mnie z koleżanką (blondynką). No i podchodzę do brata już sam i taki dialog:
-Która to Twoja laska?
-Yyy...żadna.
-Ale z którą się umówiłeś?

-No umówiłem się z tą czarną...
-A skończyło się z białą :D
No i tym tekstem mojego brata laska zakończyła rozmowę i była beka i do tej pory się z tego śmieję xD 
Jeszcze się pewnie spotkamy ;)

piątek, 20 lipca 2012

Pierwsza przejażdżka

Dzisiaj kurier dostarczył mój nowy rower- kolarzówka. Zdjęcia nie mam jeszcze bo nie zrobiłem, ale w przyszłości jak nie zapomnę to zrobię xD Od razu po złożeniu go z bratem udałem się w pierwszą przejażdżkę. Pierwsze wrażenie? Jakie niewygodne siodełko! Mówię wam, nie dość że malutkie i wąskie to jeszcze twarde. Jazda na tym rowerze to istna katorgia dla krocza i właśnie tam mnie najbardziej boli. Dziewczynom łatwiej sb wyobrazić, bo tam, gdzie mają swoją karolinkę :p Męskie członki są troszkę wyżej, ale minimalnie ;p Więc tak...no, wiecie :D Będę musiał pomyśleć nad czymś co będzie mi dawało choć trochę poczucia miękkości na tyłku i nie będzie tak ugniatało jąder, bo ja tak długo nie pociągnę o.O
No i jeszcze nieprzyjemny fakt: chciałem się zapoznać z nową koleżanką z klasy przyszłej. Zaprosiła mnie na jutro na festyn. Okazało się, że nie będę miał jak stamtąd wrócić. Zatem spotkanie się nie odbędzie.

czwartek, 19 lipca 2012

Girl gone wild

Jednak postanowiłem napisać notkę o nowym klipie Madonny. Obejrzałem jej 2 najnowsze teledyski- do Turn up the radio i Girl gone wild. Ten pierwszy jest dosyć nudny. Madonna jedzie na tyłach samochodu i macha rękami o.O Cóż, odrobina gimnastyki nie zaszkodzi. Ale się jebana nieźle trzyma. 16 sierpnia 54 lata skończy, a jeszcze tak wywijać potrafi, że uuu :D I dobrze, bo fajne piosenki nagrywa i niech robi to dalej :) Ale wracając: klip Turn up the radio jest nudny. Piosenka też niezbyt ;/ O wiele bardziej spodobał mi się kawałek Girl gone wild. Był to pierwszy singiel zwiastujący jej nową płytę- MDNA. I fajny :) Polubiłem tą piosenkę. A teledysk? Kontrowersyjny, trzeba przyznać. Madonna tańczy w nim razem z grupą...facetów w szpilkach z gołymi klatami. Ściągnęła ten pomysł od Lady Gagi, która była pierwsza z facetami w szpilkach w teledysku Alejandro. Jednakowoż wzbudziła we mnie pozytywne uczucia, zarówno jedna jak i druga. Przyznam, że to fajny pomysł z tymi facetami w szpilkach. Jednak u Madonny wygląda to lepiej. Ci faceci mają fajny styl taneczny i ten ich taniec mi się naprawdę spodobał :D Aż im zazdroszczę xD Polecam obejrzeć ten teledysk. To tylko 3:51 :)
A jeszcze a propo facetów w szpilkach. Nasuwa mi się kwestia gejów. Ja nie rozumiem dlaczego ludzie tak nimi gardzą. Co jest złego w tym, że mężczyzna kocha mężczyznę albo kobieta kobietę? Czy robi to komuś krzywdę? Nie. Co kogo obchodzi kto kogo kocha?  Wkurwiają mnie tacy ludzie którzy naśmiewają się z gejów albo są rasistami. Niestety rasistą jest mój ojciec. Tak, nie lubię go. Sam też czasami ubieram się z deczka pedalsko i nawet lubię to poczucie odmienności. Czuję, że się wyróżniam z tłumu i to jest fajne uczucie. Takiego skrajnego wyśmiania i poniżenia jeszcze nie doświadczyłem i nie chcę doświadczyć. Ale irytuje mnie to, że ludzie śmieją się z gejów. Chciałbym mieć przyjaciela geja, ale takowi ludzie w mojej miejscowości nie mieszkają, bo moje miasteczko jest strasznie zacofane -.-

środa, 18 lipca 2012

Po spotkaniu

Nastroje towarzyszące mi po spotkaniu są mieszane, ale głównie negatywne. Nie chodzi tu jednak o to, że spotkanie było do dupy; wręcz przeciwnie: było ZAJEBISTE! Negatywem jest tęsknota, która wyciska ze mnie ciągle kolejne łzy. Wczoraj tuż po zajęciu miejsca w busie w Zamościu zaczęła się walka ze łzami. W dodatku przed samym startem leciała fajna piosenka i gdy spojrzałem na znikającą w tłumie Zuzę, dotknęło mnie to. Ale trzymałem. Dopiero w busie z Lublina kilka łez pociekło. Potem spacer po moim już miasteczku i zalewanie się łzami już na całego. Dokończyłem to w domu, przez 5 minut udając przed rodziną że jest zajebiście. Zamknąłem drzwi i popijając gorącą herbatę popłynąłem wraz ze słonym potokiem łez. Dzisiaj nie lało się z moich oczu nic. Do czasu aż nie zacząłem pisać tej notki. 
Można by się zastanawiać dlaczego ja tak to opłakuję. Dlaczego jest mi tak smutno po spotkaniu z dziewczyną, którą znam z internetu raptem miesiąc? Może dlatego, że dość szybko przywiązuję się do niektórych ludzi? Może dlatego, że mój wewnętrzny instynkt wyczuł, że jest to osoba, do której mogę się przywiązać? Prawdę mówiąc nie wiem. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. Jednak zdarzyło mi się to pierwszy raz. Nigdy nie opłakiwałem tak osoby, którą znam tak krótko, w dodatku z internetu. Tzn. teraz już nie tylko. Jest inny powód moich łez: Zuza dała mi coś, czego nigdy jeszcze od nikogo nie dostałem. Jestem chłopakiem, który bardzo pragnie mieć dziewczynę, ale nie może, bo żadna go nie chce. Co dziwne, dziewczyny z którymi gadam przez internet mówią mi że jestem fajny i dziwią mi się, że mam czyste konto. Też się sobie dziwię. Podobno nie patrzą na wygląd, więc w czym problem? Ja jestem przekonany o ich hipokryzji. A jak to sobie każdy tłumaczy to indywidualna sprawa. Dla mnie dziewczyny to hipokrytki, które jednak cholernie pociągają. Ale wracając: nie miałem dziewczyny, zatem nigdy też się nie całowałem, nie przytulałem, nie chodziłem za rękę etc., a Zuza dała mi to zaznać. Około 45minut leżenia na moich kolanach, bawienia się jej włosami i przytulenie na pożegnanie. Właśnie to powoduje, że tak bardzo chcę tam wrócić. To to wyciska ze mnie kolejne łzy, nawet gdy teraz piszę to zdanie. Potrzebuję czułości. Ale kogo to obchodzi? Nie jestem na tyle głupi żeby płacić dziewczynom za to, żeby mnie poprzytulały albo poleżały mi na kolanach -.- 
Chcę wrócić do Zamościa, a potem do Bełchatowa. Chcę kurwa więcej.
A ta fajna piosenka, która leciała w busie wtedy to ta: http://www.youtube.com/watch?v=EztDIotz7Nc#!

wtorek, 17 lipca 2012

Spotkanie

Było zajebiście <3 Zuza, dziękuję Ci za to spotkanie! To dzięki Tobie było ono tak zajebiste. Szkoda, że dopiero pod koniec odkryliśmy coś, co sprawiało nam tyle radości. Szkoda, naprawdę szkoda. Może nie spełniliśmy wszystkich planów z gg, ale i tak było zajebiście i nie czuję niedosytu. Musimy to powtórzyć <3 
A co teraz? Cały wieczór płaczę i tęsknię. Chcę tam jeszcze raz. Kurwa, zabierzcie mnie do Zamościa. Chcę tam być do soboty. A potem w Bełchatowie.
Konkludując: wieżowca z Dubaju nie ma, ale za to jest Big Ben- piękny, godny podziwu i dający wiele radości :)

Niczym budowniczy

Okazało się, że mam szansę spotkać się z pewną dziewczyną. Fajnie. Z czasem zaczęło być coraz fajniej i coraz bardziej byliśmy podjarani. Jednak 2 dni przed spotkaniem naszedł mnie kryzys. Zastanawiałem się czy na pewno chcę się spotkać. I wpadłem na zajebiste porównanie.
Otóż porównałem to spotkanie do...budowania budowli. Nasze plany tego spotkania były bardzo rozległe. Niczym architekci siedzieliśmy nocami na gg i planowaliśmy różne wizje i scalaliśmy to w jedno. Powstała nam wizja świetnego wieżowca, niczym tego w Dubaju. Ale wiadomo, ciężko będzie ten wieżowiec zbudować. Ale co to kogo obchodzi? Zaplanowaliśmy zbudowanie tego wieżowca, postawiliśmy fundament i co teraz? Mamy się poddać? O nie! Trzeba zostawić wszystkie smutki i problemy w domu, a na plac budowy przyjść pełnym werwy i siły, żeby stawić czoła i przezwyciężyć lęki, słabości i nieśmiałość. 

piątek, 13 lipca 2012

Decyzja

Obudziłem się o 6:30 nie wiem czemu o.O I tak sobie teraz siedzę. Wczoraj pogadałem z kilkoma osobami o tej chujowej sytuacji jaka mnie spotkała. Podjąłem decyzję: zostaję w  tej klasie. Dzisiaj idę wycofać to podanie.
O 11 mam dentystę ;( 



Jeszcze tylko 4 dni xD

czwartek, 12 lipca 2012

Rekrutacja

A niech by to jasny szlag trafił! -.- Wkurwiony jestem za tą całą rekrutację. Ale zacznijmy od początku: Na podaniu jako pierwszą miałem klasę z rozszerzeniem historia-wos. No i do tej klasy się dostałem. Ale po zobaczeniu list się wkurwiłem, bo na 31 osób w klasie (30 nie licząc mnie) znam tylko 2 osoby, z czego jedną żałuję że znam, a drugą tylko z widzenia kojarzę. Reszta kompletnie obca. Dzisiaj napisała do mnie koleżanka która się przepisała. Powiedziałem jej z kim bd chodził do klasy a ona do mnie "przepisuj się, szybko!". Ja poszedłem za impulsem i w 15 minut napisałem zajebiste podanie i poszedłem je zanieść. Bałem się że sekretarka na mnie nakrzyczy, że dopiero teraz idę. Dzisiaj wchodzę do szkoły mojej nowej a tu listy wiszą z datą 12.07.2012r. Noż kurwa -.- Ale cóż, poszedłem, podanie zostawiłem (gdyż w klasie do której chcę się przepisać jest komplet). Wieczorem spotkałem dwóch kolegów. Chwalę się im że może mnie przepiszą, a oni do mnie "Nie przepisuj się!". Okazało się, że Michał (jeden z nich; jego nie zakwalifikowali wtedy do klasy do której mnie) jest już w tej klasie teraz i jeszcze jeden chłopak też w niej jest. No więc teraz bilans mam taki:
-klasa w której jestem- 2 kolegów i wróg

-klasa w której chcę być- chłopak którego nie lubię i 2 dziewczyny, których zachowanie ostatnio mnie irytuje.
No i mam problem. Co zrobić? Zostać w tej klasie czy się przepisać?

środa, 4 lipca 2012

Jest lepiej

No i się poprawia :D O dziewczynie z wesela zapominam już, a samotność już mnie tak nie boli. Chociaż rana jest nieustanna ;( Nawet nie myślę o wakacyjnych przygodach bo i tak gówno z tego wyjdzie.
Z Dominiką się pogodziliśmy i tym się jaram najbardziej :3 Jeeju co ja bym zrobił gdybyśmy się nie pogodzili i byśmy już nie pisali. Chyba bym se podciął gardło długopisem albo powiesił się na różańcu xD
Za 2 tygodnie w Zamościu się będzie działo :D Wgl to Zuzanna jeszcze nie wie że ja prowadzę bloga, ale się dowie o tym jeszcze :p

No i ten tego...no i upał jest straszliwy o.O 30 stopni w cieniu ;/ Zajadam się jagodziankami i popijam zimną colą <3 oł yeah, to się nazywa obiad :D
Zaniosłem dziś świadectwo i zaświadczenie o wynikach egzaminu ;( Jak pojebany wybrałem się bez potwierdzenia i gdy już stałem w kolejce od 10 minut nagle patrzę a taki chłopak sobie wkłada to do koszulki. "No to ładnie"- pomyślałem i szedłem przez miasto rzucając jobami, że nie wziąłem tej kartki. 36 stopni na słońcu a ja zapieprzam po jedną głupią kartkę -.- Ale zaniosłem i mam spokój. Zostałem przyjęty. Pozycja 3 była napisana, fuckyeah :D

niedziela, 1 lipca 2012

Niewesołe wesele

Pierwsze wesele w życiu już za mną. Wrażenia: Było chujowo. Poszedłem z rodzicami (bo to mojej mamy chrześniak się żenił). Siedziałem prawie cały czas przy stole. Nie tańczyłem wcale. Po południu jeszcze zanim jak poszedłem to zepsuł mi się dobry nastrój i to też odegrało swoją rolę. Pod koniec do stołu przy którym siedziałem dosiadła się jakaś babka z córką i mężem. Jedna z nich była prawie w moim wieku. Spodobała mi się. Ładna, zmysłowe oczy, makijaż, piękna sukienka, seksowne ciało i nogi, świetne buty na koturnie, śliczne stópki... Nabrałem ochoty na zabawę, ale nie mogłem do niej podejść. Nie umiałem zagadać. Coś mnie w środku blokowało. I wtedy mój nastrój opadł już kompletnie. Nie miałem ochoty wcale tam siedzieć. Ale musiałem. Zacząłem nałogowo pić herbatę. Fajnie, bo była porządna angielska firma. Twinings. I białe filiżanki. Nakurwiałem english breakfast za english breakfastem patrząc na nią i cierpiąc. Nie umiem kurwa zagadywać do dziewczyn na dyskotekach, imprezach itp. Jestem nieśmiały w stosunku do dziewczyn ;/ A dzisiaj nie umiem się cieszyć. po prostu nie mogę się zebrać w sobie żeby się cieszyć wakacjami, paskiem i wgl. Cały ten pozytywny nastrój gdzieś się ulotnił. Nie ma go. Jest tylko smutek...