niedziela, 1 lipca 2012

Niewesołe wesele

Pierwsze wesele w życiu już za mną. Wrażenia: Było chujowo. Poszedłem z rodzicami (bo to mojej mamy chrześniak się żenił). Siedziałem prawie cały czas przy stole. Nie tańczyłem wcale. Po południu jeszcze zanim jak poszedłem to zepsuł mi się dobry nastrój i to też odegrało swoją rolę. Pod koniec do stołu przy którym siedziałem dosiadła się jakaś babka z córką i mężem. Jedna z nich była prawie w moim wieku. Spodobała mi się. Ładna, zmysłowe oczy, makijaż, piękna sukienka, seksowne ciało i nogi, świetne buty na koturnie, śliczne stópki... Nabrałem ochoty na zabawę, ale nie mogłem do niej podejść. Nie umiałem zagadać. Coś mnie w środku blokowało. I wtedy mój nastrój opadł już kompletnie. Nie miałem ochoty wcale tam siedzieć. Ale musiałem. Zacząłem nałogowo pić herbatę. Fajnie, bo była porządna angielska firma. Twinings. I białe filiżanki. Nakurwiałem english breakfast za english breakfastem patrząc na nią i cierpiąc. Nie umiem kurwa zagadywać do dziewczyn na dyskotekach, imprezach itp. Jestem nieśmiały w stosunku do dziewczyn ;/ A dzisiaj nie umiem się cieszyć. po prostu nie mogę się zebrać w sobie żeby się cieszyć wakacjami, paskiem i wgl. Cały ten pozytywny nastrój gdzieś się ulotnił. Nie ma go. Jest tylko smutek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz