środa, 18 lipca 2012

Po spotkaniu

Nastroje towarzyszące mi po spotkaniu są mieszane, ale głównie negatywne. Nie chodzi tu jednak o to, że spotkanie było do dupy; wręcz przeciwnie: było ZAJEBISTE! Negatywem jest tęsknota, która wyciska ze mnie ciągle kolejne łzy. Wczoraj tuż po zajęciu miejsca w busie w Zamościu zaczęła się walka ze łzami. W dodatku przed samym startem leciała fajna piosenka i gdy spojrzałem na znikającą w tłumie Zuzę, dotknęło mnie to. Ale trzymałem. Dopiero w busie z Lublina kilka łez pociekło. Potem spacer po moim już miasteczku i zalewanie się łzami już na całego. Dokończyłem to w domu, przez 5 minut udając przed rodziną że jest zajebiście. Zamknąłem drzwi i popijając gorącą herbatę popłynąłem wraz ze słonym potokiem łez. Dzisiaj nie lało się z moich oczu nic. Do czasu aż nie zacząłem pisać tej notki. 
Można by się zastanawiać dlaczego ja tak to opłakuję. Dlaczego jest mi tak smutno po spotkaniu z dziewczyną, którą znam z internetu raptem miesiąc? Może dlatego, że dość szybko przywiązuję się do niektórych ludzi? Może dlatego, że mój wewnętrzny instynkt wyczuł, że jest to osoba, do której mogę się przywiązać? Prawdę mówiąc nie wiem. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. Jednak zdarzyło mi się to pierwszy raz. Nigdy nie opłakiwałem tak osoby, którą znam tak krótko, w dodatku z internetu. Tzn. teraz już nie tylko. Jest inny powód moich łez: Zuza dała mi coś, czego nigdy jeszcze od nikogo nie dostałem. Jestem chłopakiem, który bardzo pragnie mieć dziewczynę, ale nie może, bo żadna go nie chce. Co dziwne, dziewczyny z którymi gadam przez internet mówią mi że jestem fajny i dziwią mi się, że mam czyste konto. Też się sobie dziwię. Podobno nie patrzą na wygląd, więc w czym problem? Ja jestem przekonany o ich hipokryzji. A jak to sobie każdy tłumaczy to indywidualna sprawa. Dla mnie dziewczyny to hipokrytki, które jednak cholernie pociągają. Ale wracając: nie miałem dziewczyny, zatem nigdy też się nie całowałem, nie przytulałem, nie chodziłem za rękę etc., a Zuza dała mi to zaznać. Około 45minut leżenia na moich kolanach, bawienia się jej włosami i przytulenie na pożegnanie. Właśnie to powoduje, że tak bardzo chcę tam wrócić. To to wyciska ze mnie kolejne łzy, nawet gdy teraz piszę to zdanie. Potrzebuję czułości. Ale kogo to obchodzi? Nie jestem na tyle głupi żeby płacić dziewczynom za to, żeby mnie poprzytulały albo poleżały mi na kolanach -.- 
Chcę wrócić do Zamościa, a potem do Bełchatowa. Chcę kurwa więcej.
A ta fajna piosenka, która leciała w busie wtedy to ta: http://www.youtube.com/watch?v=EztDIotz7Nc#!

6 komentarzy:

  1. W komentarzu we wcześniejszym poście napisałeś, ze nic z tego nie będzie. Teraz dowiaduję się, że było przytulanie, chodzenie za rękę, całowanie. Czy może źle zrozumiałam tę część tekstu? nie chcę być wścibska ;) chcę zrozumieć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, źle zrozumiałaś ten tekst. Nie całowałem się z nią i nie chodziłem za rękę. Przytulas był tylko na koniec. Dała mi zaznać tej bliskości dziewczyny. I to jest zajebiste uczucie jak dziewczyna leży mi na kolanach. To było świetne i mogę tak całymi dniami :)

      Usuń
  2. Po pierwsze, jesteś pewien, że jesteś chłopakiem? ;) Po drugie: szybka jest :D Kiedy ruchanko? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem po części kobietą i ja o tym wiem. Już to przy okazji rozmawiania z pewną koleżanką obgadałem. 60% facet, 40% kobieta. Przyznam się szczerze że niektóre damskie ciuszki też mnie pociągają ;p

      Usuń
  3. Jesteś wrażliwy :) w epoce ,,pseudo macho,, patrz gimbusów próbujacych na siłę pokazać siebie to dość poszukiwana cecha :) oczywiście bez przesady :D


    zapraszam http://lesmotsontlepouvoir.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i mam rozdarcie, bo wiem, że to coś co mnie wyróżnia i nie chcę tej wrażliwości stracić, ale z drugiej strony to jest takie...niemęskie ;/ I niepopularne...

      Usuń